Dziś wspólnie z Wiktorem piekliśmy, a potem ozdobiliśmy część pierniczków. Entuzjazm malucha był duży, lekko już podsycany od wczoraj, kiedy to wyciągnęliśmy ogromne pudełko z foremkami. Po trzech blaszkach Wiktor zdecydował, że resztę piecze mama, ale za to przy ozdabianiu było już znów wesoło. Część posypek wylądowała oczywiście na podłodze (hmmm), ale cóż z tego skoro zabawa była przednia.
Od trzech lat piekę pierniczki z przepisu Dorotus. Przepis jest prosty, szybki i pierniczki wychodzą bardzo dobre. Pierniczki nie muszą leżakować, są od razu kruche i gotowe do jedzenia, lukrowania lub odłożenia do Świąt, jak kto woli.
Składniki na około 55 pierniczków:
300 g mąki pszennej
100 g mąki żytniej pełnoziarnistej (dodałam pszennej)
2 duże jajka
13 dag cukru pudru
10 dag masła, roztopionego
10 dag miodu
1 łyżka przyprawy do piernika
1 łyżka kakao
1 łyżeczka sody oczyszczonej
Wszystkie składniki wsypać do naczynia, wymieszać i wyrobić. Ciasto może być klejące, ale nie dodawać mąki. (Ja dodałam odrobinę więcej i włożyłam ciasto do lodówki, żeby łatwiej się je wałkowało.)
Ciasto rozwałkować na grubość 4 mm (nie cieniej), podsypując je teraz mąką (tyle, by się nie kleiło). Wykrawać różne kształty pierniczków. Układać je na blaszce w niewielkich odstępach. Piec w temperaturze 180ºC przez około 8 – 10 minut. Studzić na kratce. Dowolnie udekorować.
Smacznego!